Opcja ze znakiem minus. Człowiek opiera się nowym informacjom, odrzuca je i próbuje ponownie przejść tą samą ścieżką przez labirynt. Wszystko zależy od tego, jak szybko zaakceptuje prawdę.

Z własnego doświadczenia

„Jestem chora psychicznie?! Czy jesteście wszyscy psychicznie chorzy? Boli mnie! A Wy mówicie – psychoterapia!” – płakałam i poskarżyłam się mężczyźnie, który towarzyszył mi w podróży. Przypuszczać, że coś się stało z moją psychiką, mogłam po około roku od tego momentu. W tym roku przeszłam wiele innych badań, otrzymałam diagnozę o śmiertelnej chorobie, poddałam się drogiemu leczeniu zgodnie z tą diagnozą. Potem okazało się, że to błąd medyczny…

Wiele innych nieprzyjemnych momentów wydarzyło się, zanim zgodziłam się przyznać, że warto zgłębić ten temat. To był początek drogi do uzdrowienia”.

Świadomość problemu to połowa drogi do jego rozwiązania. Tak mówi mądrość ludowa i jest w tym racjonalne ziarno. Zrozumienie, że nie musisz pracować nie z ciałem, ale z psychiką, jest ogromnym krokiem w kierunku prawdziwego wyjścia z labiryntu.

Kłopoty spadły na Allę G. niemal jednocześnie. Najpierw mąż opuścił rodzinę, potem zaczęły się konflikty z najstarszym synem, została wyrzucona z pracy „ze względu na wiek”. Życie straciło wszystkie kolory i wydawało się beznadziejne. Ponadto pojawiły się problemy zdrowotne: serce zaczęło bardzo boleć. Bóle były tak bolesne, że nie można było wykonywać prac domowych ani szukać nowego miejsca pracy.

Dzięki pomocy krewnych pracujących w dziedzinie medycyny kobieta była w stanie przejść wszystkie możliwe badania, ale bezskutecznie. Wreszcie na jednym z przyjęć zabrzmiało słowo „psychosomatyka”.

Pierwszą reakcją pacjentki była nieufność, a nawet oburzenie. Nie mogła zdać sobie sprawy, że źródłem jej złego samopoczucia jest niezadowolenie z życia, poczucie rozczarowania i urazy. Alla G. próbowała przejść dodatkowe badania, ale potem zgodziła się na spotkanie z psychoterapeutą. Po sześciu miesiącach jej życie zmieniło się jakościowo.

Połowa drogi – czy to dopiero początek?

Świadomość wreszcie nadeszła. Przyczyna jest psychologiczna, zaczynamy rozumieć to coraz wyraźniej. Pozostała drobnostka – skontaktować się ze specjalistą?

Wydawałoby się… Nawet rozumiejąc istotę problemu, osoba często nie decyduje się na kontakt z psychoterapeutą lub psychologiem. Woli siedzieć na specjalistycznych forach, czytać odpowiednią literaturę, gromadzić informacje i poszerzać wiedzę teoretyczną na temat problemu. Innymi słowy, pacjent psychosomatyczny ma nadzieję samodzielnie poradzić sobie z objawem. W naszym kraju nieufność do psychologów i psychoterapeutów nie została jeszcze całkowicie przezwyciężona, a strach przed byciem napiętnowanym jako „świrnięty” wciąż występuje. Jednak jest to najgłębsze nieporozumienie, które negatywnie wpływa na stan zdrowia osoby, jakość jej życia i relacje z innymi. Przypomnę, że psychiatra i psychoterapeuta to lekarze z wykształceniem medycznym. Psychiatra zajmuje się głównie „ciężkimi” chorobami psychicznymi, takimi jak schizofrenia, upośledzenie umysłowe, padaczka itp. Z reguły stosuje metody leczenia farmakologicznego. A psychoterapeuta pracuje z łagodniejszymi zaburzeniami i stosuje „zabiegi psychologiczne” – takie jak rozmowy, wyjaśnienia, techniki psychologiczne. Psycholog jest specjalistą działającym tymi samymi metodami co psychoterapeuta, ale nie ma wykształcenia medycznego. Często psycholog i psychiatra pracują jako para, ponieważ czasami osoba musi być wspierana przez leki, a techniki psychologiczne nie wystarczą. Jednak do przepracowania i wyeliminowania psychologicznych przyczyn symptomatyki same leki z reguły nie wystarczą. Tabletki pomagają przez pewien czas, zmniejszając poziom napięcia układu nerwowego, ale przyczyny tego napięcia należy opracować osobno. Nie zgubienie się w natłoku informacji nie zawsze jest w zasięgu nawet profesjonalnego psychologa. Dlatego przeciętny człowiek, który czyta artykuły w Internecie i nie wie, jak „filtrować” informacje, jest najprawdopodobniej skazany na długą wędrówkę po labiryncie.